W tytule umieściłem
datę 31 stycznia 1920 r. Data ta jest istotna dla Kościerzaka, acz
wydaje mi się, że niekoniecznie znana. Ostatnimi czasy w mieście
oddano do użytku szereg nowych ulic, w tym ulicę 31 stycznia 1920
r. Dlatego też postanowiłem przybliżyć tę datę mieszkańcom
Kościerzyny.
W ostatni weekend już
po raz kolejny obchodzono w Kościerzynie uroczystość wkroczenia
wojsk polskich do miasta. W 94 rocznicę do miasta przybył Szwadron
Kawalerii im. 2 Pułku Szwoleżerów Rokitniańskich, który
kultywuje tradycję i barwy patrona.
Od dziecka podziwiałem
konie, wielkie, dumne majestatyczne stworzenia, dlatego też nie
mogłem sobie odmówić przyjemności, zobaczenia tych stworzeń,
zwłaszcza jeżeli było to połączone z inscenizacją historyczną.
Dzisiejszy wpis
poświęcony będzie zagadnieniu historycznemu – Kościerzynie w
ostatnich latach wojny i formułowania się granic Polski podczas
rozmów wersalskich. Nim jednak do tego dojdę chciałbym przekazać
tutaj swoją refleksję na temat samej inscenizacji.
Członkowie Stowarzyszenia Szwadronu Kawalerii
im. 2. Pułku Szwoleżerów Rokitniańskich
ze Starogardu Gdańskiego.
http://kaszubi.pl/aktualnosci/aktualnosc/id/368,
z dnia 9 lutego 2014 r.
|
Inscenizacja miała
miejsce 26 stycznia i podzielona była na dwie części. Pierwsza
odbyła się w Wielkim Klinczu (przyznaję się, że tej nie miałem
okazji zobaczyć), druga zaś w Kościerzynie. Wojska przemaszerowały
nową ulicą 31 stycznia 1920 r. (nawiązującą do omawianych
wydarzeń), przez 8 marca, Długą na Rynek. Pogoda była typowa jak
na zimę, acz podobno łagodniejsza niż 94 lata temu. Na rynku
zebrali się przedstawiciele samorządu: burmistrz miasta Zdzisław
Czucha, wójt Grzegorz Piechowski, starosta Piotr Lizakowski,
wicestarosta Zbigniew Stencel, przewodniczący rady miasta Piotr
Słomiński oraz ks. prałat Marian Szczepiński, dyrektor Muzeum
Ziemi Kościerskiej Krzysztof Jażdżewski i dyrektor Jan Dietrich.
Kawalerzyści zaprezentowali pokaz umiejętności jeździeckich oraz
sprzęt wojskowy używany w czasie wielkiej wojny przez 2 Pułk
Szwoleżerów Rokitniańskich.
Członkowie Stowarzyszenia Szwadronu Kawalerii
im. 2. Pułku Szwoleżerów Rokitniańskich
ze Starogardu Gdańskiego.
http://www.kaszubi.pl/wydarzenia/wydarzenie/id/593,
z dnia 9 lutego 2014 r.
|
Wrażenia z uroczystości
bezcenne. Jedyne co smuci to brak promocji wydarzenia. Przyznaję
szczerze, że gdybym nie parał się historią prawdopodobnie nie
wiedziałbym, że takie zajście miało miejsce. Precyzując
dowiedziałbym się po fakcie z lokalnych mediów. Dlaczego
wydarzenie, które ma miejsce w naszym mieście jest tak słabo
reklamowane? Czy to kwestia szerokiego nakładu finansowego? -
przecież samorządowcy podpisują się pod tym przedsięwzięciem,
więc zdawałoby się, że jakieś zaplecze gotówki istnieje. Nie
jestem fanem radia Kaszuby i Weekend, ale zakładam, że te
rozgłośnie nagłośniły fakt odbycia się inscenizacji
historycznej w naszym mieście. Co jednak, jeżeli ktoś słucha
Polskiego Radia, RMF lub innego, czyta prasę niekoniecznie lokalną?
Gdzie były plakaty w dużych sklepach, czyli tam gdzie przewija się
najwięcej osób. NIE BYŁO! I do tego zmierzam. Ważne i ciekawe
wydarzenie obeszło się głuchym echem. Zebranych na Rynku policzyć
można by na palcach dwu par dłoni. Tak „duże” zainteresowanie
i „tumulty” zebranych to prawdopodobnie w zdecydowanej większości
wpływ zakończonej mszy św. w parafialnym kościele. Liczę, że w
przyszłym roku ktoś sensownie zadba o promocję tego wydarzenia –
przecież nie można całej odpowiedzialności zrzucić na śnieg i
zimę.
W tym momencie przerwę
moją małą krytykę i wrócę do sedna dzisiejszego postu.
Kościerzyna, jako miejscowość znajdująca się w centrum
Pojezierza Kaszubskiego, kontakty z kulturą niemiecką nawiązała
już w 1312 roku, kiedy została wcielona w granice Państwa
Zakonnego. W 1772 r. miasteczko znalazło się pod jurysdykcją władz
pruskich. Bismarck obawiał się „separatyzmu polskiego”,
zwłaszcza połączonego z „separatyzmem katolickim”, którym
Kościerzyna, jak i wiele innych miejscowości kaszubskich dawała
wyraz. Z początkiem XX w. w Kościerzynie zaczął działać ruch
młodokaszubski na czele z Aleksandrem Majkowskim, którego celem
było uświadamianie społeczeństwa i kształcenie rodzimej
inteligencji.
Wybuch wojny w 1914 r.
stał się okazją do zamanifestowania swojej polskości na arenie
międzynarodowej. Polacy walczyli na wielu frontach, pod różną
banderą. Zwycięstwo ententy dało przesłanki do odzyskania
niepodległości Polski.
Wraz z podpisaniem
rozejmu w lasach Copiègne
powstała w Kościerzynie Powiatowa Rada Ludowa, która w 1919 r.
wydelegowała Aleksandra Majkowskiego na Polski Sejm Dzielnicowy.
Majkowski został członkiem Komisji Granicznej do wytyczenia granicy
polsko-niemieckiej. Wybuch rewolucji listopadowej w Niemczech wpłynął
na intensyfikacje działań o charakterze antyniemieckim w
Kościerzynie. Organizowano wiece, wprowadzano język polski do
szkół, urzędów1.
Kazimierz Urbanowicz pochodzący z Lipusza, mieszkający wówczas w
Wielkim Klinczu wspomina ten okres tak: „Gdy
zakończyła się I wojna światowa z wielkiej radości zwoływano we
wsiach wiece i zebrania. Przeszkadzaliśmy Niemcom i to ze skutkiem,
w wywożeniu różnych rzeczy z naszego terenu. Niszczyliśmy tabor
kolejowy i szyny oraz inne urządzenia kolejowe. Zwołaliśmy wiec w
Kościerzynie. Na wiecu tym wybrano komisję, która miała
nadzorować Niemców i powierzono jej kontrolę starostwa. Na wiec
ten przyjechał sierżant Grenzschutzu z dzisięcioma żołnierzami.
Wszedł z nimi na scenę. Pierwszy przemawiał prezez Rady Chłopów,
Robotników i Żołnierzy – Żyd, nazwiskiem Cohn. Po nim zabrał
głos sierżant Grenzschutuzu. Oburzeni obecnością żołnierzy na
scenie, wyrzuciliśmy ich kilku z sali. Kilku zostawiliśmy, a wraz z
nimi sierżanta. Po przemówieniach miała się odbyć dyskusja.
Ojciec mój [Wawrzyniec]
widząc, że nie ma chętnych do zabrania głosu, zaczął przemawiać
po polsku. Niemcom nie podobało się to, więc wszczęli awanturę.
Wtedy ojciec oświadczył im wprost: „Skończyło się wasze
panowanie. My jesteśmy tutaj gospodarzami”. Powstał wielki
tumult. W przystępie animuszu wyrzuciliśmy pozostałych Niemców za
drzwi. W dalszym ciągu ojciec przedstawiał zebranym postępowanie
Prusaków podczas zaboru. Gdy poprzednio brakowało mówców, to
teraz nagle znalazło się wielu krytykujących Niemców, także wiec
trwał do wieczora. W tym czasie na wiec sprowadzono Landrata, to
jest niemieckiego starostę. Kliku z zebranych doskoczyło do niego z
zamiarem pobicia. Powstrzymaliśmy ich z ojcem. Landratowi
przedłożono postanowienie, że Polacy będą rachować jego
działalność. Na jego nadzorcę powołano księdza wikarego
Nawrockiego” 2.
Jak
można przeczytać nastroje antyniemieckie, spotęgowane przez
długoletnie uciski były bardzo widoczne.
Na
podobnym wiecu zadecydowano o usunięciu Walthera Rumstiega,
pełniącego wówczas obowiązki burmistrza3.
Do złożenia obowiązków zmuszono także wachmistrza Dreiera.
Niemiecki burmistrz oddał klucze do miasta Klemensowi Lniskiemu,
który został pierwszym polskim burmistrzem Kościerzyny po
odzyskaniu niepodległości. Funkcję komendanta policji objął
Walenty Gałązka4.
Pomnik Klemensa Ostoji Lniskiego na cmentarzu parafialnym w Kościerzynie |
Płyta nagrobna pomnika Klemensa Ostoji Lniskiego |
Kiedy
w grudniu 1918 r. wybuchło powstanie wielkopolskie, nasiliły się
nastroje antyniemieckie w Kościerzynie. Relację z tych dni na
łamach Gryfa wyłożył Jan Karnowski. Jak podaje lokalny oddział
Grenzschutzu w sile 120 mężczyzn, dysponujący 2 lekkimi i 4
ciężkimi kulomiotami 6 stycznia 1919 r. rozlokował się na rynku
miejskim. Rozruchy rozpoczęły się zgoła niewinnie. Jeden z braci
Armańskich [Teodor – przypis autora] przypadkowo przewrócił
szpaler karabinów pruskich. Za swoje zachowanie został sowicie
„wynagrodzony” przez żołnierzy Grenzschutzu. Zdarzenie to
wzburzyło mieszkańców, dlatego też w Bazarze zwołano wiec, na
który zaproszono także dowódców Grenzschutzu. Domagano się
rozbrojenia, na co nie chcieli przystać pruscy oficerowie. Tłum
powziął oficerów jako zakładników i sam rozbroił pozostałych
na rynku żołnierzy. Odebrano 186 karabinów i 2 kulomioty. Ratusz
zamieniono wówczas na arsenał i główną komendę powstania. Część
powstańców wyruszyła w stronę Nowego Klincza zająć baterie
artyleryjskie, z kolei inni przerywali linie telegraficzne i
niszczyli tory kolejowe prowadzące z miasta do Chojnic. Pozostali
bronili miasta przed odwetem5.
Szef sztabu Grenzschutzu, von Stülpnagel,
zagroził wówczas Kościerzakom, że zbombarduje miasto. Na wiecu
ustalono, że broń zostanie zwrócona żołnierzom, z kolei
Grenzschutz miał zaniechać represji i opuścić miasto. Rankiem
rynek był wolny. Dowództwo gdańskie jednak nie respektowało
postanowień i wysłało do Kościerzyny ekspedycję karną, która
otoczyła miasto i rozpoczęła aresztowania najbardziej
zaangażowanych działaczy i bojowników. Za sprawą delegacji
miejscowej rady robotniczej i żołnierskiej, aresztantów więziono
zaledwie 5 dni. Powracających traktowano w mieście jak męczenników
za słuszną sprawę6.
Dalsze
walki toczono już na polu wielkiej polityki. Na rozmowy w Wersalu
Kaszubi wysłali swoich delegatów, Antoniego Abrahama z Gdyni i
Tomasza Rogalę z Kościerzyny. Przedstawili oni dowody na polskość
Kaszub, w postaci książki telefonicznej Kościerzyny i egzemplarze
Gryfa Romanowi Dmowskiemu i Ignacemu Paderewskiemu.
Kościerski rynek w 1907 r. W centrum Dąb Wilhelma |
4
lutego oddziały Frontu Pomorskiego opuściły Kościerzynę śpiesząc
w stronę Pucka, gdzie 10 lutego miały nastąpić zaślubiny Polski
z morzem.
Kościerski rynek po 1920 r. |
Dlatego
też niech nie tylko włodarze pamiętają o tej uroczystości, bo
samo nazwanie ulicy mianem „31 stycznia 1920” przeciętnemu
Kowalskiemu niewiele mówi. Może jakaś tabliczka informacyjna, co
oznacza ta data zmieniłaby troszeczkę sytuacje? Pamiętajmy też
my, bo historia lubi się powtarzać i kiedyś może zabraknąć
wzorca wspólnoty lokalnej, odwagi, którego można by naśladować.
Autor:
Krzysztof Grau
===================================================================
1M.
Wiedernik, Życie polityczne miasta,
(w:) Kościerzyna. Zarys dziejów do 1939 roku,
t. 1, Toruń 1994, s. 151.
2J.
Pawlik, Wspomnienia działaczy kaszubskich,
Warszawa 1973, s. 371.
3Berent
(Westpreussen). Stadte und Amtsbezirke,
http://www.territorial.de/dawp/berent/berentst.htm, z dnia 9
lutego 2014 r.
4M.
Wiedernik, Życie polityczne...,
s. 152.
5J.
Karnowski, Udział Pomorza w walkach o niepodległość,
„Gryf. Pismo poświęcone sprawom kaszubsko-pomorskim (dalej cyt.
„Gryf”), Gdańsk-Gdynia 1934, z. 3, s. 17-18.
6J.
Karnowski, Udział Pomorza w walkach o niepodległość,
„Gryf”, Gdańsk-Gdynia 1934, z. 4, s. 2-3.
7A.
Ossowska-Pałasz, Moja Kościerzyna,
Gdańsk 1996, s. 8.
Ostatnimi czasy przyjazne chochliki dostarczyły mi egzemplarz "Gminka - Wieści z naszej Gminy" datowany na 19 lutego 2014. Na pierwszej stronie znajduje się artykuł opisujący pobyt kawalerii w Wielkim Klinczu. Nie chciałbym już zmieniać treści posta, więc po prostu podkleję zdjęcie z prasy do wpisu.
OdpowiedzUsuń"Po ratyfikacji przez Niemcy postanowień wersalskich Józef Wybicki jako naczelny wódz wojsk polskich przystąpił.." Chyba Józef Haller? :)
OdpowiedzUsuńPrzeZ rok tego nie zauwazylem. Dzisiaj po pracy postaram sie poprawic
OdpowiedzUsuńPrzeZ rok tego nie zauwazylem. Dzisiaj po pracy postaram sie poprawic
OdpowiedzUsuń