niedziela, 9 lutego 2014

31 stycznia 1920. Ostatnie miesiące Wielkiej Wojny w Kościerzynie.

     W tytule umieściłem datę 31 stycznia 1920 r. Data ta jest istotna dla Kościerzaka, acz wydaje mi się, że niekoniecznie znana. Ostatnimi czasy w mieście oddano do użytku szereg nowych ulic, w tym ulicę 31 stycznia 1920 r. Dlatego też postanowiłem przybliżyć tę datę mieszkańcom Kościerzyny.

W ostatni weekend już po raz kolejny obchodzono w Kościerzynie uroczystość wkroczenia wojsk polskich do miasta. W 94 rocznicę do miasta przybył Szwadron Kawalerii im. 2 Pułku Szwoleżerów Rokitniańskich, który kultywuje tradycję i barwy patrona.
Od dziecka podziwiałem konie, wielkie, dumne majestatyczne stworzenia, dlatego też nie mogłem sobie odmówić przyjemności, zobaczenia tych stworzeń, zwłaszcza jeżeli było to połączone z inscenizacją historyczną.
       Dzisiejszy wpis poświęcony będzie zagadnieniu historycznemu – Kościerzynie w ostatnich latach wojny i formułowania się granic Polski podczas rozmów wersalskich. Nim jednak do tego dojdę chciałbym przekazać tutaj swoją refleksję na temat samej inscenizacji.
Członkowie Stowarzyszenia Szwadronu Kawalerii
 im. 2. Pułku Szwoleżerów Rokitniańskich
 ze Starogardu Gdańskiego.
http://kaszubi.pl/aktualnosci/aktualnosc/id/368, 
z dnia 9 lutego 2014 r.
Inscenizacja miała miejsce 26 stycznia i podzielona była na dwie części. Pierwsza odbyła się w Wielkim Klinczu (przyznaję się, że tej nie miałem okazji zobaczyć), druga zaś w Kościerzynie. Wojska przemaszerowały nową ulicą 31 stycznia 1920 r. (nawiązującą do omawianych wydarzeń), przez 8 marca, Długą na Rynek. Pogoda była typowa jak na zimę, acz podobno łagodniejsza niż 94 lata temu. Na rynku zebrali się przedstawiciele samorządu: burmistrz miasta Zdzisław Czucha, wójt Grzegorz Piechowski, starosta Piotr Lizakowski, wicestarosta Zbigniew Stencel, przewodniczący rady miasta Piotr Słomiński oraz ks. prałat Marian Szczepiński, dyrektor Muzeum Ziemi Kościerskiej Krzysztof Jażdżewski i dyrektor Jan Dietrich. Kawalerzyści zaprezentowali pokaz umiejętności jeździeckich oraz sprzęt wojskowy używany w czasie wielkiej wojny przez 2 Pułk Szwoleżerów Rokitniańskich.
Członkowie Stowarzyszenia Szwadronu Kawalerii
 im. 2. Pułku Szwoleżerów Rokitniańskich 
ze Starogardu Gdańskiego.
http://www.kaszubi.pl/wydarzenia/wydarzenie/id/593, 
z dnia 9 lutego 2014 r.
      Wrażenia z uroczystości bezcenne. Jedyne co smuci to brak promocji wydarzenia. Przyznaję szczerze, że gdybym nie parał się historią prawdopodobnie nie wiedziałbym, że takie zajście miało miejsce. Precyzując dowiedziałbym się po fakcie z lokalnych mediów. Dlaczego wydarzenie, które ma miejsce w naszym mieście jest tak słabo reklamowane? Czy to kwestia szerokiego nakładu finansowego? - przecież samorządowcy podpisują się pod tym przedsięwzięciem, więc zdawałoby się, że jakieś zaplecze gotówki istnieje. Nie jestem fanem radia Kaszuby i Weekend, ale zakładam, że te rozgłośnie nagłośniły fakt odbycia się inscenizacji historycznej w naszym mieście. Co jednak, jeżeli ktoś słucha Polskiego Radia, RMF lub innego, czyta prasę niekoniecznie lokalną? Gdzie były plakaty w dużych sklepach, czyli tam gdzie przewija się najwięcej osób. NIE BYŁO! I do tego zmierzam. Ważne i ciekawe wydarzenie obeszło się głuchym echem. Zebranych na Rynku policzyć można by na palcach dwu par dłoni. Tak „duże” zainteresowanie i „tumulty” zebranych to prawdopodobnie w zdecydowanej większości wpływ zakończonej mszy św. w parafialnym kościele. Liczę, że w przyszłym roku ktoś sensownie zadba o promocję tego wydarzenia – przecież nie można całej odpowiedzialności zrzucić na śnieg i zimę.
      W tym momencie przerwę moją małą krytykę i wrócę do sedna dzisiejszego postu. Kościerzyna, jako miejscowość znajdująca się w centrum Pojezierza Kaszubskiego, kontakty z kulturą niemiecką nawiązała już w 1312 roku, kiedy została wcielona w granice Państwa Zakonnego. W 1772 r. miasteczko znalazło się pod jurysdykcją władz pruskich. Bismarck obawiał się „separatyzmu polskiego”, zwłaszcza połączonego z „separatyzmem katolickim”, którym Kościerzyna, jak i wiele innych miejscowości kaszubskich dawała wyraz. Z początkiem XX w. w Kościerzynie zaczął działać ruch młodokaszubski na czele z Aleksandrem Majkowskim, którego celem było uświadamianie społeczeństwa i kształcenie rodzimej inteligencji.
Wybuch wojny w 1914 r. stał się okazją do zamanifestowania swojej polskości na arenie międzynarodowej. Polacy walczyli na wielu frontach, pod różną banderą. Zwycięstwo ententy dało przesłanki do odzyskania niepodległości Polski.
       Wraz z podpisaniem rozejmu w lasach Copiègne powstała w Kościerzynie Powiatowa Rada Ludowa, która w 1919 r. wydelegowała Aleksandra Majkowskiego na Polski Sejm Dzielnicowy. Majkowski został członkiem Komisji Granicznej do wytyczenia granicy polsko-niemieckiej. Wybuch rewolucji listopadowej w Niemczech wpłynął na intensyfikacje działań o charakterze antyniemieckim w Kościerzynie. Organizowano wiece, wprowadzano język polski do szkół, urzędów1. Kazimierz Urbanowicz pochodzący z Lipusza, mieszkający wówczas w Wielkim Klinczu wspomina ten okres tak: „Gdy zakończyła się I wojna światowa z wielkiej radości zwoływano we wsiach wiece i zebrania. Przeszkadzaliśmy Niemcom i to ze skutkiem, w wywożeniu różnych rzeczy z naszego terenu. Niszczyliśmy tabor kolejowy i szyny oraz inne urządzenia kolejowe. Zwołaliśmy wiec w Kościerzynie. Na wiecu tym wybrano komisję, która miała nadzorować Niemców i powierzono jej kontrolę starostwa. Na wiec ten przyjechał sierżant Grenzschutzu z dzisięcioma żołnierzami. Wszedł z nimi na scenę. Pierwszy przemawiał prezez Rady Chłopów, Robotników i Żołnierzy – Żyd, nazwiskiem Cohn. Po nim zabrał głos sierżant Grenzschutuzu. Oburzeni obecnością żołnierzy na scenie, wyrzuciliśmy ich kilku z sali. Kilku zostawiliśmy, a wraz z nimi sierżanta. Po przemówieniach miała się odbyć dyskusja. Ojciec mój [Wawrzyniec] widząc, że nie ma chętnych do zabrania głosu, zaczął przemawiać po polsku. Niemcom nie podobało się to, więc wszczęli awanturę. Wtedy ojciec oświadczył im wprost: „Skończyło się wasze panowanie. My jesteśmy tutaj gospodarzami”. Powstał wielki tumult. W przystępie animuszu wyrzuciliśmy pozostałych Niemców za drzwi. W dalszym ciągu ojciec przedstawiał zebranym postępowanie Prusaków podczas zaboru. Gdy poprzednio brakowało mówców, to teraz nagle znalazło się wielu krytykujących Niemców, także wiec trwał do wieczora. W tym czasie na wiec sprowadzono Landrata, to jest niemieckiego starostę. Kliku z zebranych doskoczyło do niego z zamiarem pobicia. Powstrzymaliśmy ich z ojcem. Landratowi przedłożono postanowienie, że Polacy będą rachować jego działalność. Na jego nadzorcę powołano księdza wikarego Nawrockiego” 2. Jak można przeczytać nastroje antyniemieckie, spotęgowane przez długoletnie uciski były bardzo widoczne.
Na podobnym wiecu zadecydowano o usunięciu Walthera Rumstiega, pełniącego wówczas obowiązki burmistrza3. Do złożenia obowiązków zmuszono także wachmistrza Dreiera. Niemiecki burmistrz oddał klucze do miasta Klemensowi Lniskiemu, który został pierwszym polskim burmistrzem Kościerzyny po odzyskaniu niepodległości. Funkcję komendanta policji objął Walenty Gałązka4.


Pomnik Klemensa Ostoji Lniskiego
  na cmentarzu parafialnym w Kościerzynie
Płyta nagrobna pomnika Klemensa Ostoji Lniskiego


     


















      Kiedy w grudniu 1918 r. wybuchło powstanie wielkopolskie, nasiliły się nastroje antyniemieckie w Kościerzynie. Relację z tych dni na łamach Gryfa wyłożył Jan Karnowski. Jak podaje lokalny oddział Grenzschutzu w sile 120 mężczyzn, dysponujący 2 lekkimi i 4 ciężkimi kulomiotami 6 stycznia 1919 r. rozlokował się na rynku miejskim. Rozruchy rozpoczęły się zgoła niewinnie. Jeden z braci Armańskich [Teodor – przypis autora] przypadkowo przewrócił szpaler karabinów pruskich. Za swoje zachowanie został sowicie „wynagrodzony” przez żołnierzy Grenzschutzu. Zdarzenie to wzburzyło mieszkańców, dlatego też w Bazarze zwołano wiec, na który zaproszono także dowódców Grenzschutzu. Domagano się rozbrojenia, na co nie chcieli przystać pruscy oficerowie. Tłum powziął oficerów jako zakładników i sam rozbroił pozostałych na rynku żołnierzy. Odebrano 186 karabinów i 2 kulomioty. Ratusz zamieniono wówczas na arsenał i główną komendę powstania. Część powstańców wyruszyła w stronę Nowego Klincza zająć baterie artyleryjskie, z kolei inni przerywali linie telegraficzne i niszczyli tory kolejowe prowadzące z miasta do Chojnic. Pozostali bronili miasta przed odwetem5. Szef sztabu Grenzschutzu, von Stülpnagel, zagroził wówczas Kościerzakom, że zbombarduje miasto. Na wiecu ustalono, że broń zostanie zwrócona żołnierzom, z kolei Grenzschutz miał zaniechać represji i opuścić miasto. Rankiem rynek był wolny. Dowództwo gdańskie jednak nie respektowało postanowień i wysłało do Kościerzyny ekspedycję karną, która otoczyła miasto i rozpoczęła aresztowania najbardziej zaangażowanych działaczy i bojowników. Za sprawą delegacji miejscowej rady robotniczej i żołnierskiej, aresztantów więziono zaledwie 5 dni. Powracających traktowano w mieście jak męczenników za słuszną sprawę6.
      Dalsze walki toczono już na polu wielkiej polityki. Na rozmowy w Wersalu Kaszubi wysłali swoich delegatów, Antoniego Abrahama z Gdyni i Tomasza Rogalę z Kościerzyny. Przedstawili oni dowody na polskość Kaszub, w postaci książki telefonicznej Kościerzyny i egzemplarze Gryfa Romanowi Dmowskiemu i Ignacemu Paderewskiemu.


Kościerski rynek w 1907 r.  W centrum Dąb Wilhelma
      Po ratyfikacji przez Niemcy postanowień wersalskich Józef Haller jako naczelny wódz wojsk polskich przystąpił do przejmowania Pomorza z rąk niemieckich. 17 stycznia wojska Frontu Pomorskiego pod dowództwem gen. Józefa Hallera wkroczyło na teren Pomorza. W dniu 31 stycznia 2 Pułk Szwoleżerów Rokitniańskich pod dowództwem pułk. Stefana Suszyńskiego wkroczył do Kościerzyny (ta data jest niejako patronem nowej ulicy w mieście, którą tego roku rozpoczął się przemarsz kawalerii). Na dzień przed wejściem armii do Kościerzyny ścięto z rynku Dąb Wilhelma, a na jego miejsce zamontowano trybunę z mównicą. Domy były wówczas udekorowane flagami narodowymi. Wkraczające oddziały powitał nowy burmistrz Klemens Lniski, prezes rady narodowej ks. Bronisław Kownacki, Jan Pellowski, Sokoli, którzy na czas walk z Grenzschutzem zmuszeni byli koczować poza miastem oraz mieszkańcy miasta. Rausze i zabawy trwały do 4 lutego. Anna Ossowska-Pałasz wspomina ten dzień tak: „Pamiętam wjazd konnicy Hallera do Kościerzyny, tych ułanów w obcisłych kurtkach obszytych barankiem. Powitanie było entuzjastyczne, halerczycy byli zapraszani do domów, goszczeni najlepszym, co w tych dość ubogich czasach było, przede wszystkim wódeczką i śledziami. Mój ojciec był nieprzytomny z radości odzyskania wolnej ojczyzny (…) Po roku 1920 w Kościerzynie dużo się zmieniło. Niemcy kościerscy po przegranej wojnie posprzątali swoje domy i posiadłości i wyprowadzili się do Niemiec. Pozostało ich w mieście niewielu. Polacy stali się kamienicznikami. Niemców zajęli Polacy z innych zaborów, najczęściej z centrum i południa Polski7.
4 lutego oddziały Frontu Pomorskiego opuściły Kościerzynę śpiesząc w stronę Pucka, gdzie 10 lutego miały nastąpić zaślubiny Polski z morzem.
Kościerski rynek po 1920 r. 
     Splot wydarzeń, działalność towarzystw, katolicyzm przez wieki wzmacniały poczucie świadomości narodowej i regionalnej, obejmującej ludność różnych klas i warstw. Rozbudzona przez duchowieństwo świadomość, przechodząca w ręce kaszubskiej inteligencji, potęgowała swoją siłę. Inteligencja i społeczeństwo polskie zamieszkujące pozornie małą miejscowość (ok. 9 tys. mieszkańców), Kościerzynę, współdziałające na wszystkich płaszczyznach rozwoju, stawiające sobie za cel utrzymanie tej świadomości, a co za tym idzie zrealizowanie celu dalekosiężnego: odzyskania niepodległości Polski, wywiązała się z powierzonej jej roli.
        Dlatego też niech nie tylko włodarze pamiętają o tej uroczystości, bo samo nazwanie ulicy mianem „31 stycznia 1920” przeciętnemu Kowalskiemu niewiele mówi. Może jakaś tabliczka informacyjna, co oznacza ta data zmieniłaby troszeczkę sytuacje? Pamiętajmy też my, bo historia lubi się powtarzać i kiedyś może zabraknąć wzorca wspólnoty lokalnej, odwagi, którego można by naśladować.


Autor: Krzysztof Grau


===================================================================

1M. Wiedernik, Życie polityczne miasta, (w:) Kościerzyna. Zarys dziejów do 1939 roku, t. 1, Toruń 1994, s. 151.
2J. Pawlik, Wspomnienia działaczy kaszubskich, Warszawa 1973, s. 371.
3Berent (Westpreussen). Stadte und Amtsbezirke, http://www.territorial.de/dawp/berent/berentst.htm, z dnia 9 lutego 2014 r.
4M. Wiedernik, Życie polityczne..., s. 152.
5J. Karnowski, Udział Pomorza w walkach o niepodległość, „Gryf. Pismo poświęcone sprawom kaszubsko-pomorskim (dalej cyt. „Gryf”), Gdańsk-Gdynia 1934, z. 3, s. 17-18.
6J. Karnowski, Udział Pomorza w walkach o niepodległość, „Gryf”, Gdańsk-Gdynia 1934, z. 4, s. 2-3.
7A. Ossowska-Pałasz, Moja Kościerzyna, Gdańsk 1996, s. 8.

4 komentarze:

  1. Ostatnimi czasy przyjazne chochliki dostarczyły mi egzemplarz "Gminka - Wieści z naszej Gminy" datowany na 19 lutego 2014. Na pierwszej stronie znajduje się artykuł opisujący pobyt kawalerii w Wielkim Klinczu. Nie chciałbym już zmieniać treści posta, więc po prostu podkleję zdjęcie z prasy do wpisu.

    OdpowiedzUsuń
  2. "Po ratyfikacji przez Niemcy postanowień wersalskich Józef Wybicki jako naczelny wódz wojsk polskich przystąpił.." Chyba Józef Haller? :)

    OdpowiedzUsuń
  3. PrzeZ rok tego nie zauwazylem. Dzisiaj po pracy postaram sie poprawic

    OdpowiedzUsuń
  4. PrzeZ rok tego nie zauwazylem. Dzisiaj po pracy postaram sie poprawic

    OdpowiedzUsuń

Jeżeli masz zamiar napisać coś głupiego, to lepiej zachowaj to dla siebie. Jeżeli chcesz coś skrytykować, zrób to kulturalnie.